Nauka rysowania, zwłaszcza w późniejszym, niż szkolnym wieku, może wydawać się trudna. Często początkującym wydaje się, że nie mają talentu, że jest dla nich za późno lub wymyślają inne – nie oszukujmy się i nazwijmy rzeczy po imieniu – wymówki. Tymczasem należy wziąć sobie do serca stare powiedzenie „trening czyni mistrza” i zainspirować się… przedszkolakami.
Przedszkolaki nie myślą wiele nad tym, co rysują. Po prostu biorą kredki i to robią. Gdy skończą jeden rysunek, to zabierają się za następny. Tak nauka rysunku powinna przebiegać również u nas. Pierwsze rysunki będą niezbyt imponujące, jednak zawsze należy je kończyć i archiwizować (świetnie sprawdza się w tym celu szkicownik lub, jeśli rysujemy na pojedynczych kartkach – teczka lub segregator). Bardzo ważne jest, aby co jakiś czas wracać do starych prac nie tylko, aby podziwiać swój postęp, ale też wyszukiwać błędy i móc je poprawiać. Dużo osób na tym etapie porównuje swój progres z innymi osobami, co czasem prowadzi do zniechęcenia. Lepiej uświadomić sobie, że każdy mam inne tempo rozwoju, poświęca różną ilość czasu czy robił wcześniej coś podobnego, przez co ma już pewne umiejętności.
Jeśli chodzi o tematykę prac to najlepiej rozejrzeć się wokół siebie i zacząć od prostych, codziennych przedmiotów wokół nas. Idealnie sprawdzają się do ćwiczenia perspektywy i cieniowania. To pierwsze, wydawać by się mogło nudne, działy do przyswojenia sobie, jednak pozwalają diametralnie poprawić jakość rysunków. Najważniejsze jest, aby być z siebie dumnym i czerpać radość z tego, że rysujemy.